Z archiwum DA - dwie krowy śmieszki.

Oryginalne Postaci
Jeszcze się dowiecie, o co chodzi z obrazkiem.

Ostatnio oczyszczałem zapomniane zakamarki mojego dysku i znalazłem trochę screenów z dawnych, przed-YouTubowych dziejów. Przedstawię jednak najciekawsze i najbardziej godne śmiechu sytuacje.

Jako że są to stare dzieje, ocenzurowałem informacje zbędne, takie jak screename'y czy uwagi na screenach.



Najpierw mój ulubiony Lolzcow z czasów, gdy siedziałem na DeviantArt. Dla ułatwienia nazwijmy go panem L i jako że jest to mieszkaniec Kanady, wszystkie konwersacje są w języku angielskim.

Pan L starał się wyglądać na poważnego i bardzo lubił popisywać się swoim zasobem słów. Czytając jego wypowiedzi można było uznać, że wie o czym pisze. Aż do pewnego momentu, oczywiście. Problem zaczął się, gdy w swoim dzienniku na DeviantArt napisał, że popiera komunizm - nie zrozumcie mnie źle, nie obchodzą mnie poglądy innych. Wszedłem z nim w rozmowę na ten temat i dostałem definicję komunizmu (niestety screen z tego gdzieś zaginął). Oczywiście za taki błąd (popieranie i propagowanie czegoś, o czym się nie ma pojęcia) bezlitośnie go wyśmiałem.

Kolejną wpadkę zaliczył, gdy zgłosił się do mnie, by powiedzieć mi, że pisze do szkoły jakiś poemacik, w którym wspomina o Solidarności. Powiedział, że powinno mnie to zainteresować, jako że jestem z Polski, a brzmiało to mniej więcej tak: "Piszę o Solidarności. Pewnie coś o tym wiesz - Papież ją założył, też był Polakiem". Powstrzymując się od śmiechu, zapytałem czy kiedykolwiek słyszał imię Lech Wałęsa. Oczywiście, jak można było się spodziewać, odpowiedź była negatywna (nie udokumentowałem, niestety).

Inne wpadki, które zaliczył podczas rozmów prywatnych dotyczyły:

Swoją drogę porażki i ułudy zakończył (choć nie całkowicie, ponieważ potem miałem z nim jeszcze jedną konwersację, w której znowu się popisał "pełnym zrozumieniem tematu") prywatną rozmową ze mną (czcionka biała - moje wypowiedzi; czcionka niebieska - jego wypowiedzi) i wpisem do dziennika na DA.

Rozmowa w skrócie:
  • Praktycznie zarzuca mi brak życia w pierwszym zdaniu;
  • Twierdzi, że pisał mi kiedyś o jakimś rysowniku, ale nie potrafił mi tego udowodnić (a ja poważnie sobie tego nie przypominałem);
  • Poproszenie go o narysowanie coś dla mnie, to wg niego zmuszanie go;
  • Przez jego myśli przetacza się 50,000 rzeczy na raz i spędza on więcej czasu na myśleniu niż czymkolwiek innym;
  • Jest futrzakiem, ale nie chciał się przyznać;
  • Chce, żebym usunął z galerii screenshot z jedną z jego "porażek", którą przyrzekałem wstawić - twierdził wtedy, że to jego nie obchodzi i mogę robić co chcę;
  • Wg niego Internet dostarcza podobnego stresu, co śmierć brata;
  • Chcę, by się przyznał do bólu dupci przez Internet (który nawet pokazuje w rozmowie);
  • Pan L udaje, że bardziej interesują go jego e-maile niż rozmowa ze mną i fakt, że chce, bym usunął screena;
  • L mi nie ufa;
  • Przypominam mu, że nie obchodził go ten screen wcześniej, a teraz nagle go obchodzi;
  • Sam chce się do tego przyznać na DA, chociaż tego nie wymagam;
  • L myśli, że jestem zły na to, że nie opowiedział mi na wiadomości na DA i sądzi, że uznaję to za kolejną jego porażkę;
  • Wymieniam mu listę porażek i uświadamiam, że nieodpisanie to nie to samo;
  • L dostarcza niespodziewanej informacji - L może mieć zaburzenia nerwicowe.
  • Pan L bije, parzy i głodzi się, gdzie ostatnie pomaga mu przy koncentracji.
  • Twierdzi, że uznaję go za bezwartościowego i uważa mnie za pasożyta;
  • Leci piersza F-bomba, gdy pytam kolejny raz o usunięcie screena z mojej galerii;
  • Grozi mi zaraportowaniem;
  • Pisze, bym spłonął;
  • Przykro mu, że jestem Satanistą - zapewne nie wiedząc, co to w ogóle oznacza;
  • Bojąc się kolejnej wpadki, ucieka z konwersacji.

Po wszystkim, na DA, pan L publikuje wyżej wspomniany wpis do dziennika.
Wpis w skrócie:
  • L uważa mnie za głupiego - po tym wszystkim, co sam przedstawił, jest to niedopowiedzenie dekady;
  • Obraża naród polski;
  • Uznaje, że większość porażek miała związek z samą Polską, o czym nie ma obowiązku nic wiedzieć - szkoda tylko, że sam ten temat (tak, tylko jeden) zaczął - innymi słowy, kłamczuszek z niego;
  • Znowu obraża naród polski;
  • Pan L uznaje mnie za trolla i nawiązuje do odbytu (co miało mnie bardziej obrazić);
  • Pisze o wpadce z Solidarnością (temat sam zaczął), nie racząc napisać o całej reszcie;
  • Byłbym świetnym prawnikiem, a przynajmniej wg pana L. Także, wg niego nie wsadziłbym w to żadnego wysiłku.

Morał płynący z tej historii:
Jeśli o czymś nie wiesz, nie zaczytaj tematu bądź nie zagłębiaj się w już istniejący. Nie udawaj, że coś cię nie obchodzi, jeśli potem masz mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Nie pisz o swoich problemach psychicznych nieznanym ludziom w Internecie. Ukrywając swoją niewiedzę i porażki, oszukujesz tylko samego siebie.



Drugą Krówką Śmieszką z czasów DA był ktoś, kogo nazwiemy panem F. I mój drogi Latający Potworze Spaghetti, historia o nim jest długa. Postaram się ją opisać jak najkrócej (piszę ten artykuł na bieżąco).

Człowiek ten wierzył, że fikcyjne postaci mają gdzieś swój własny świat w którym sobie żyją (czyli że są prawdziwe) - to powinno was przygotować na resztę.

Był on zafascynowany postacią z anime Digimon Tamers - Renamon. Jednak, w przeciwieństwie do większości futrzaków, on interesował się wyłącznie jej charakterem i dosłownie nienawidził, gdy ludzie rysowali ją z piersiami. Swojego czasu robił wielkie awantury pod takimi obrazkami, a pod jednym powstała nawet pełna drama. Miał on też swoją oryginalną prze-kolorowaną postać (na obrazku, z prawej). Wierzył, że jedna z tych postaci (Renamon/OC) odwiedzi go kiedyś w naszym świecie (nie uwierzycie jak zareagował na rysunek-parodię jego postaci).

Często popadał w depresję, z której go wyciągałem. Zwykle pod koniec pisał mi coś w stylu, "Wiesz co? Jednak się cieszę, że cię poznałem".
Pewnego dnia jednak, jego depresja była niesłychanie głęboka i chciał popełnić samobójstwo - miał nawet dość dokładny plan, co było nowością (wcześniej też gadał o zabiciu się, ale nie w ten sposób, nie tak poważnie) Przekonałem go, by ze mną o tym porozmawiał. Rozmowa trwała około pięciu godzin i również zakończyła się wyżej podanym cytatem.
Ogólnie wierzę, że uratowałem mu życie - znałem go dość długo i wiedziałem, czego można się po nim spodziewać. Także, po tej rozmowie przestał być, za przeproszeniem, "emo-ciotą", więc miała na niego dość spory wpływ.

O czym była rozmowa? Porzucił go chłopak (UWAGA, screen może dotyczyć sprawy opisanej poniżej - moja pamięć mnie zawodzi).
So he's gay, who cares, right? Powiedzmy.
Tysiąc lat później, pan F chciał porzucić/zmienić konto DeviantArt. Poprosiłem go, by zamiast je zawieszać, oddał mi je - i tak się stało, otrzymałem jego konto. Zawierało ono "ciekawe" wiadomości, których F zapomniał się pozbyć. Mianowicie były to "liściki miłosne" do pewnego innego użytkownika na DA (screen to przykład). Znałem tę osobę - prze-kolorowanka pana F była "mate" jego postaci (również prze-kolorowana Renamon - na obrazku, postać po lewej). Potem dopiero dowiedziałem się, że obie postaci to samce.

Wszystko stało się jasne. Miłosne liściki i kochające się postaci fikcyjne - ci kolesie to internetowa para. Cóż, był homo, jest homo, nic dziwnego.
Cały problem powstał, gdy pan F zaczął całkowicie, nadmiernie i w kiepski sposób temu zaprzeczać. Koleś był tak daleko ukryty w swojej szafie, że aż wylądował w Narnii.
Tysiąc dowodów na jego "miłość" później, pan F (F jak Faggot - ktoś zgadł?) wymyślił nową wymówkę - on nie jest homo, nie jest bi, jest panseksualny. Potem krótko: napisał złą definicję; napisałem mu, że po takim czymś się nie wykręci i powinien wyjść z szafy; zablokował mnie wszędzie, gdzie tylko się dało, a gdy zadzwoniłem do niego (miałem nr, niach, niach) popłakał się (dosłownie) i rzucił słuchawką (również dosłownie). Podobno miał być obrażony przez 3 miesiące, ale po 3 latach, dalej nie chce ze mną rozmawiać (wysłałem agenta i wiem; dziękuję, agencie).

Morał płynący z tej historii:
Jeśli już ktoś wie dość o twoim życiu prywatnym i pomagał ci podczas problemów, a potem chce, byś wyszedł z szafy - wyjdź z szafy, bo jeszcze się z emocji popłaczesz. Y so Faggy?

Komentarze na DeviantArt nadal świadczą o tym, że się kochali. Teraz pan F ma innego chłopaka, ale już nie siedzi w szafie - przynajmniej, gdy ostatnio zaglądałem na jego konto, oficjalnie ujawnił ten związek. Może Aslan przemówił mu do rozsądku.



Inne lolki, które pamiętam z DA:
  • Pewien 35-letni Amerykanin nie potrafił rozróżnić angielskiego "too" (też, zbyt) od "to" (do). Twierdził, że "tak się nauczył pisać, gdy mieszkał w Anglii, gdzie tak się pisze". Ludzie (nawet z samej Anglii) zaczęli mu wytykać jego głupotę - zablokował wszystkich (chyba około dziesięć osób w całej sprawie) i wyrzucił komentarze.
  • Fanboy'e Axis Powers Hetalia uważali, II Wojny Światowej nie rozpoczęli Niemcy, tylko Francja czy inny Rumun - około dwudziestu fanboy'ów rzuciło się na mnie jedynie z tekstami typu "nie masz życia" i "przeczytaj Wikipedię". Co ciekawe, dałem im bezpośredni link do paru artykułów na ten temat już wcześniej. Po tym, co najmniej trzy osoby zrobiły wpis do dziennika, jaki to ze mnie troll. Gdy tylko dostali od kogoś wpis, że troll w tej sytuacji wygrał, wpisy zniknęły.
  • Umarł/Popełnił samobójstwo jakiś koleś, którego nikt nie lubił (nie z powodu, że go nikt nie lubił). Napisałem o tym i zaczęła się burza. Nazwano mnie m.in. rasistą - bez powodu.
  • Amerykanin, któremu wysłałem link do filmu TheAmazingAtheist uznał to za "polską propagandę".
  • Niektórym 2X/3X letnim ludziom łatwo pokazać, że mają problemy socjalne.
  • Delfin to ssak, dolpin to ryba.
  • Zostałem zbanowany trzy do czterech razy na DA, gdzie dwa z nich za krytykę (coś w tym stylu), a ostatniej banicji moderatorzy nie raczyli wytłumaczyć - było tylko "podejrzenie", że to moje nowe konto, więc zablokowali (inne IP, itp., więc bezpodstawne to było).
  • Pewien Amerykanin nienawidził futrzaków. Po czasie stał się jednym i nagle stwierdził, "to nie tacy źli ludzie". Dziwne, bo opowiadał mi o znajomym, który uprawiał seks z psem. Najwyraźniej zoofilia jest zła, póki sam nie jesteś zoofilem. Nowe odkrycie w dziedzinie psychologii - akceptacja i uznanie swoich upodobań jako niewinne i niegroźne.
A ludzie mnie pytają, dlaczego jestem taki mizantropijny, cyniczny i dlaczego lubię, jak to określili "mieszać ludzi z błotem". Phi.
Zapewne ktoś zacznie budować własne ego wypowiedziami o moim braku życia czy innym uzależnieniu, obsesyjności, braniu Internetów zbyt poważnie, itp. A jeśli napiszesz coś takiego specjalnie po przeczytaniu wcześniejszego zdania, to oby tobie i twojej rodzinie rozwinął się nowotwór złośliwy. Derp.

Komentarze

  1. Skoro pan F już wcześniej napisał ci, że chłopak go rzucił, to dlaczego potem zaczął wypierać się swoich "preferencji"? Chciałeś to upublicznić? Czy coś źle zrozumiałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Po prostu nie chciał się przyznać. Dlatego właśnie ta cała sytuacja była taka dziwna/śmieszna - on po prostu nie chciał i tyle, bez prawdziwego powodu.

      Usuń
  2. Nie dość, że dużo czytania, to jeszcze w jakimś dzikim języku. Przewiduję UPADEK TEGO BLOGA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, pisałem to na bieżąco i nie zwracałem zbytniej uwagi na stylistykę.
      Chętnie usłyszę jakieś wskazówki (czyt. pokazanie błędów), bym mógł to poprawić.

      Usuń
    2. Pisząc "dziki język", miałem na myśli angielski :).

      Stylistycznie jakiejś tragedii nie zauważyłem.

      Usuń
    3. Aha, o to chodziło.
      Czyli nie jest aż tak źle, dzięki.

      Usuń
    4. Jesteś w błędzie.

      Usuń
    5. Jedynym błędem tutaj jest tl/dr dramy. To jest jak streszczenie kryminału moim zdaniem, nie ma najmniejszego sensu, zarówno kryminały jak i powieści internetowo dramatyczne czyta się niekoniecznie dla streszczonej fabuły.

      Usuń
  3. Zacytuję : "Przykro mu, że jestem Satanistą ..." Serio jesteś?
    Jak tak to :Szem ha-meforasz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. "A jeśli napiszesz coś takiego specjalnie po przeczytaniu wcześniejszego zdania, to oby tobie i twojej rodzinie rozwinął się nowotwór złośliwy."

    OKTOPUSIE NIE WOLNO NAŚMIEWAĆ SIĘ Z TAKICH POWAŻNYCH RZECZY! PAPIEŻ W NIEBIE I JEGO SOLIDARNOŚĆ PATRZĄ SIĘ NA CIEBIE I SIĘ SMUCĄ!

    Tak właściwie to po cholerę ratowałeś tego pedałka? Nie lepiej było mu powiedzieć, żeby to nagrał albo gdzieś na żywo wrzucał? Zabawniej na pewno by było, a świat nie stracił by na tym zbyt dużo. No i zwiększyła by się średnia iq na ziemi o jakieś 0,00000000000000000000000000000000000000000001.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

One: I make the rules 'cause I'm the superior one here;
And three: If you don't like what I have to say, you will be sued.

Popularne posty