Konkursy z nagrodą zwrotną.

Wy$tarczy parę kliknięć...
...by $tworzyć potwora.


Przechodząc przez bagno miernoty i śmieci, jakim jest ta strona, nie raz natknąłem się na konkursy, ogłaszane zwykle przez gwiazdki YouTube, ale i pomniejsze demony, które chcą w szybki i bezwstydny sposób zdobyć widzów.

Zasady owych konkursów brzmią tak: by wziąć udział należy zasubskrybować kanał, zostawić komentarz pod filmem i ocenić go pozytywne, czasami dochodzi do tego polubienie na FaceBooku czy inne akcje zaspokajające głód nadmuchanego ego autora. Nagrodą zwykle jest jakiś błahy, absurdalny chłam. Jakaś gra za grosze czy koszulka, może nawet "zaszczyt" gry bądź rozmowy z Tubową gwiazdeczką.

Czy to nie jest wspaniałe? Jakiś celebryta chce oddać jednemu ze swoich subskrybentów podarunek, cóż za hojność! Więc w czym problem?
Cóż, zacznijmy od tego, że nie ma pewności, co do tego, że ma się jakiekolwiek szansę na wygraną. Rozwiązaniem konkursu okazuje się wybranie losowego komentarza, który oczywiście trzeba umieścić pod filmem, jako jeden z wymogów wzięcia udziału. Równie dobrze autor konkursu mógł zrobić drugie konto i wybrać samego siebie. Nie wiadomo - póki nie udowodni, że użytkownik został wybrany w prawdziwie losowy sposób, co niektórzy rzeczywiście robią, lecz - w perspektywie czasu - to i tak niczego nie zmienia. Otóż w międzyczasie autor i tak zyskał dość subskrybentów, komentarzy, itp. by zapewnić sobie dobre pozycjonowanie kanału i filmów, oraz - oczywiście - większy przypływ gotówki zarówno z wyświetleń samego filmu z ogłoszeniem konkursu, który przy okazji miał na sobie reklamy, jak i z przyszłych wyświetleń od nowych, łatwowiernych mas złapanych na haczyk.

Czy poważnie myślicie, że taka osoba sprawdzi, czy ktoś rzeczywiście jest jej subskrybentem? Będzie przebijała się przez tysiące nazw użytkowników, by upewnić się, że komentarz zostawiony pod filmem konkursowym należy do widza? Co, jeśli jednym z wymogów jest polubienie filmu czy dodanie go do ulubionych? Czy autor konkursu będzie zawracał sobie głowę sprawdzaniem tego, szczególnie gdy aktywności wielu osób są ukryte? Oczywiście, że nie, ponieważ to wszystko nie ma i nigdy nie miało żadnego znaczenia w samym konkursie. Chodzi jedynie o pieniądze z wyświetleń, oraz pozycjonowanie filmów i kanału.

Jest to jedna z najłatwiejszych manipulacji, która jako przynęty używa nagrody, na zdobycie której wymagany jest praktycznie zerowy wysiłek ze strony osoby chcącej wziąć udział w konkursie. W ofierze wzbudza się nadzieję, że następstwo jej działań może zaowocować nagrodą, w czasie kiedy sam oszust otrzymuje pewny, bezpośredni zysk, w chwili natychmiastowej i/lub w perspektywie czasu.

Tak naprawdę nie chodzi o to, czy nagroda w ogóle istnieje, czy zwycięzca zostanie wybrany uczciwie, itd., ponieważ, tak czy owak, autor takiego konkursu ma czysty zysk w postaci pieniędzy, ale i ogólnego odbioru jego osoby, która staje się gloryfikowana za swoją sztuczną hojność, choć zapewne po takiej akcji gwiazdki zarabiają więcej niż warte są ich nagrody.

Takie konkursy, to zwykłe oszustwo. Chociaż i tak ludzie będą się tego wypierać i już fizycznie widzę jak piszecie, "No i co z tego? Niech sobie zarabiają", albo "Jesteś po prostu zazdrosny o ich sukces". Otóż to z tego, że kiedy oszukują was w urzędzie, sklepie, szkole, gdziekolwiek, to jest to złe i należy tępić, ale gdy YouTube'owe gwiazdki robią ludzi w balona, to są bohaterami i otrzymują honorową odznakę. I co z tego, że polubienie filmu itp. nic nie kosztuje? To znaczy, że lepiej być owcą i dać oszustowi pieniądze niż pomyśleć samodzielnie?
I jak można być zazdrosnym o to, że ktoś jest oszustem i zarabia dzięki naiwności innych? Czy poważnie macie tak niskie moralne standardy, by nawet przez chwilę tak pomyśleć czy widzieć w nich wzór do naśladowania?

Jest coś takiego jak zarabianie pieniędzy i zwykłe bycie pijawką. Pomyślcie nad tym.

Komentarze

Popularne posty