Motywacja, emocje i pieniądze.

Kasa mnie moty--
To znaczy, SUB, LAJK, SUCK, etc.!!1 PLZ


Ten artykuł jest [w pewnym sensie] rozszerzeniem "O kurwieniu się na Tubach."

Gwiazdki YouTube, ale i pomniejsze demony, są znane z oszukiwania, to praktycznie ich chleb powszedni. Oczywiście, celem oszustw jest zysk w postaci pieniędzy. Pewna ich forma opiera się na prostej manipulacji moronami, stanowiącymi ich widownię.

W tym artykule(/filmie) chcę pomówić o manipulacji emocjonalnej, która ma na celu zyskać politowanie ze strony widzów - o tak zwanej "motywacji".

Zapewne słyszeliście, bądź mieliście wątpliwą przyjemność przeczytać pod koniec jakiegoś filmu tekst typu "Łapki w górę" czy "subskrypcje motywują mnie do robienia filmów". Może nawet treść wypełniona była jakimś wyciskaczem łez na temat niskiej samooceny bądź niedowierzania w jakość produkcji samego autora. To wszystko jest niczym innym, jak odwołaniem się do uczuć widzów, eliminującym ich możliwość wyboru, czy danym film im się podobał czy też nie. Zwykle istnieje tylko iluzja wyboru w słowach "Jeśli się wam podobało, to...". Wpływ tutaj ma także, niestety, popularne stwierdzenie, że negatywna ocena oznacza "hejtowanie", a mało kto chce być tym, kogo się boi i kogo - ironicznie - nienawidzi, czyli "hejterem". Film ma się podobać, musi. I macie dać "łapki w górę", "suba" i inne wzmacniacze internetowego ego. Czasami nawet żąda się od widzów aprobaty w mniej subtelny sposób, stawiając warunki, np. jeśli film nie osiągnie stu "łapek w górę", to kolejny film po prostu nie powstanie. Argumentem obronnym może być chęć poznania opinii widzów na temat filmu. Takie stwierdzenie konsekwencji daje widzowi iluzję wpływu na rezultat, który i tak zawsze będzie taki sam, ponieważ tak naprawdę chodzi o pieniądze. Przypomina to, jako żywo, projekt ustawy o finansowaniu Kościoła w Polsce. Można będzie odpisać 0,5 procenta od podatku na rzecz Kościoła. "Można" znaczy w tym przypadku "trzeba", bo kto - w małym miasteczku lub wsi - odważy się nie oddać takiej daniny (ksiądz przecież to sprawdzi). To taka sama iluzja wyboru.

Na YouTube działa to w ten sposób: Subskrybując jakiś kanał spod filmu, dodając go do ulubionych bądź oceniając pozytywnie, oddziałuje się na pozycjonowanie filmu. Im wyższa pozycja, tym łatwiej film znaleźć, co automatycznie przyciągnie większą widownię. Będzie on także występował w zakładkach "najczęściej oglądany" czy "najbardziej lubiany" film. Innymi słowy, wpływa to na popularność filmu, a to - oczywiście - wpływa na zarobki autora.

Dla kogoś, kto nie ma na tyle wiary we własne produkcje, że musi błagać o aprobatę widzów, nie liczy się idea, a liczby. Im większe liczby, tym więcej pieniędzy. Oczywiście nie wypada mówić o tym publicznie i bezpośrednio nazywać pieniędzy motywacją, więc zakrywa się to pod płaszczem motywacji czysto emocjonalnej. To takie proste. I ludzie stosujący te zagrania mogą oczywiście się bronić, mówiąc, że to najprawdziwsza prawda, że aprobata ich faktycznie motywuje, albo nawet, że oni naprawdę troszczą się o swoich widzów i nigdy by ich nie nabierali, by wydoić z nich pieniądze. To jest - oczywiście - kolejnym odwołaniem do uczuć, starając się wmówić widzowi, że nie jest tylko symbolem waluty. Nie mówię, że faktycznie nie istnieje coś takiego, jak powiązanie emocjonalne z widzami, ale niestety, wyżej wymienione zagrania mają tylko na celu zdobyć jak najwięcej pieniędzy. Zresztą, gwiazdki takie zwykle zarabiają też na streamach, które są jedną z najpopularniejszych form interakcji z widami. Po raz kolejny, im więcej widzów, tym więcej pieniędzy, więc i w takim momencie, widzowie są niczym więcej niż zarobkiem. Osobiście nie widzę nic złego w zarabianiu na filmach czy streamach, ale takie oszustwo, to już przesada, dno. Nie powiedzenie prawy, bądź jej zakrywanie wymówkami, to najzwyklejsze kłamstwo.
Jakby tego było mało, gwiazdki często też tworzą slogany typu. "Zostań Widzem X" albo "Dołącz do Armii X", "Zostań Spadochroniarzem pod dowództwem X", itp. jakby zostanie ich widzem było jakimś szczególnym przywilejem. Tak naprawdę nadaje to coś w rodzaju pewności bezpieczeństwa owieczkom, które uważają, że przynależność do grupy w Internecie daje im jakieś upoważnienia, że czyni ich częścią silnej grupy, powiększając tym samym ich ogólną samoocenę.
Bywa też, że gwiazdki odpalają Kickstartera i wmawiają, że dzięki pieniądzom będzie więcej filmów dla widzów, które w rzeczywistości są robione pod widzów, dla - niespodzianka - pieniędzy. Ale o tym już mówiłem...

Więc, jak widzicie, (bądź nie, jeśli nie pojęliście o czym właśnie powiedziałem) ludzie nie tylko eksploatują system, używając zwodniczych tytułów, miniaturek i tagów filmów, ale i potrafią działać bezpośrednio na emocjach łatwowiernych mas. Osobiście, nie wiem, kto jest gorszy. Ludzie wykorzystujący łatwowierność innych, czy sami wykorzystywani.

Komentarze

  1. Tak sobie myślę, że jeżeli już widzowie naprawdę motywowaliby autora, to raczej w przypadku tych mniejszych jutuberów, potem to tylko pusta liczba i mnóstwo bezcelowych komentarzy od widzów mających złudzenie, że autora dalej to obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej chęć zostania "sławnym". Motywacją staje się rosnący e-peen. Potem dochodzą przede wszystkim pieniądze, których suma rośnie wraz z popularnością.

      Usuń
  2. Z przykładem odliczenia podatku na rzecz Kościoła to zły - przykład z Niemiec wskazuje na to, że ludzie nie będą chcieli płacić a i duchowni (katoliccy czy ewangeliccy) nikogo nie potępiają (a biedę klepią).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że Polska to najbardziej religijny kraj w Europie. Do tego stopnia, że ma to wpływ polityczny na państwo świeckie.

      Usuń
    2. True, choć w różnych miejscach jest różnie. U mojego kuzyna w miasteczku wierni ponoć muszą z góry zapisać księżulkom kwotę, jaką dadzą w ofierze. W internecie zaś widziałem kiedyś fotkę kościelnej skarbonki z napisem ,,Taka twoja wiara, jak tu wrzucona ofiara''. To jest dopiero żałosne.

      Usuń
    3. Mi się jednak nadal wydaje, że przesadzacie. Tak w kwestii wpływu politycznego jak i ilości żądnych kasy. Wprawdzie nie poznałem liczby duchownych, która statystycznie byłaby ważna, jednakże nie spotkałem wśród nich osób w stylu tych co opowiada Zergilion. Może nie mam żadnych pomiarów statystycznych, ale podejrzewam że tacy księży-złodziei są w mniejszości całej grupy. Co do wpływu politycznego to też przesada. Wszystkie grupy i instytucje mogą komentować wydarzenia polityczne, a to że ktoś ich usłucha lub nie zależy od samych polityków. Jako, że żyjemy w demokracji, to sami wybraliśmy takich lekko sfiksowanych i bezrefleksyjnych na tym punkcie. Dlatego u nas duchowni obniżyli poziom retoryki (po co mają się wysilać?). Ale np. w takim UK to tamtejsza hierarchia anglikańska ma ustwowo zagwarantowane wiele opcji integrowania w politykę oraz wiele praw publiczno-medialno-innych. Nadal obowiązują prawa ograniczające dostęp do kilku funkcji publicznych dla katolików (pomyślcie, co by było gdyby u nas wprowadzono, że prezydent nie może być muzułmaninem lub żydem). Wszelkie teksty antyanglikańskie są ścigane z urzędy (wiem, że błąd, ale brak mi lepszych słów na to).

      A co do tego, że gdzieś ktoś będzie miał wgląd do PIT-u, czy Kowalski odpisał 0,5% czy nie. Żadna osoba z zewnątrz raczej nie ma wglądu do oglądania deklaracji podatkowych innej osoby. No ja nie wyobrażam sobie, abym poszedł do skarbówki i poprosił o PIT sąsiada.

      Sumarycznie zatem wydaje mi się, że przesadzacie Panowie ;-)

      Usuń
    4. Żyjemy w plutokracji, a politycy dobrze wiedzą, jak bardzo religijna jest Polska, dlatego też Kościół ma tak wielki wpływ polityczny.
      I nie wyobrażam sobie prezydenta Polski innej religii niż głównej tego kraju, jako że ludzie i media by zgnoili go zanim zostałby wybrany - spójrzmy na to realnie.

      Usuń
  3. Zastanawiam się ilu przed Tobą próbowało uświadomić ludzkość. Bo prawie wszystkie opisane tu zjawiska będą trwać i końca ich nie widać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

One: I make the rules 'cause I'm the superior one here;
And three: If you don't like what I have to say, you will be sued.

Popularne posty